czwartek, 19 stycznia 2012

9. Incepcja / Życie jest snem

Czytałam kiedyś Calderona de la Barca "Życie jest snem", w którym dla Zygmunta - głównego bohatera, faktycznie życie jest snem, szaleństwem, cieniem, przygodą, czymś bliżej nieokreślonym. Człowiek odgrywa w życiu krótkotrwałą rolę. Wszystko co go otacza napisane jest na wietrze, a życie kończy się śmiercią. Niby nic odkrywczego, ale w efekcie bohater Calderona nie chce się obudzić, gdyż wtedy zdałby sobie sprawę, że wszystko czego doświadczył było tylko złudzeniem. Dopóki człowiek trwa we śnie, nie uświadamia sobie własnego istnienia samego siebie. Motyw snu symbolizuje życie, jako coś nierealnego, jako cień, ucieczkę od prawdy o świecie i sobie samym. Oglądając film "Incepcja" Christophera Nolana mam nieodparte wrażenie deja vu. Na portalu filmweb możemy przeczytać całkiem udaną recenzję Marcina Pietrzyka, przez którą przebija zachwyt filmem, jak również dyskusje widzów. Zacytuję autora, że film ten "to przede wszystkim popis reżyserskiego kunsztu Nolana. Choć mamy tu do czynienia ze skomplikowaną konstrukcją, gdzie akcja rozgrywa się na kilku płaszczyznach jednocześnie, film ani na chwilę nie traci tempa. Dwie i pół godziny seansu mija ekspresowo, a ostatnie pół godziny ogląda się z zapartym tchem i mocno bijącym sercem. Zaś po ostatnim ujęciu wiele osób nie usiedzi spokojnie na miejscu, podczas gdy ich rozgorączkowane umysły będą próbowały uporządkować doświadczenie i zinterpretować wydarzenia, jakich byli świadkami. Znakomite zdjęcia, cudowna muzyka...". 
Dla mnie znowu zaskoczeniem jest L. DiCaprio, nie lubię go, a tu proszę, oglądam z zapartym tchem, ale to też dzięki pozostałej obsadzie i nie tylko. Lubię kino, które odrywa mnie od rzeczywistości, a tym bardziej takie, po którym można dyskutować i snuć domysły. Kilka rzeczy nie trzyma się całości, ale kto się będzie czepiał, przecież to SEN ;) Oto jest pytanie czy to jawa czy sen?
Niezły Matrix, prawda? ;) Jestem z pokolenia, które wyrosło razem z rozkwitem kina, a szczególnie SF, więc co raz trudniej zaskoczyć czymś nowym. Ktoś napisał "wyjaśni się w incepcji II" odpowiedź brzmiała "o nie, niech tego nie kontynuują..." po jedynce Matrixa było podobnie ;) a jednak. 
Wracając do Incepcji, kilka szczegółów:
Talizman Cobb'a - mały bączek żony, czemu on go kręcić próbuje?, skoro sam mówi, że talizman każdy ma swój własny. Co było jego talizmanem? Ktoś powiedział "dzieci". To dlaczego w scenie gdy żona go próbuje, raz jeszcze, przekonać, że śni, ten zakrywa twarz, i nie chce spojrzeć na dzieci, które bynajmniej cały film są identycznie ubrane? Co wskazuje jeszcze na to, że wszystko dzieje się w umyśle Cobba? Żona. 
Zakończenie, jak myślicie, sen czy jawa?, obudził się czy nie?, a scena z lotniska, po wylądowaniu?
Kolorowych snów, a może pobudki?


2 komentarze:

  1. podobało mi się też :) ale wydaje mi się, że tak jak film sen Cobba jest wielowarstwowy i, że on absolutnie budzić się nie chce. Leo zaczął mi się podobać jako aktor wraz z wzrostem wieku, twarz ma w końcu męską, wory pod oczami itd :) z jego wczesnych roli zachwycił mnie tylko u Holland w Total eclipse :) pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, sen czy jawa? Ale właśnie takie kino lubię - które pobudza do myślenia. Ja wierzę w to, że ostatnia scena była na jawie:-)

    OdpowiedzUsuń