Nie wolno tracić nadziei, bo tylko ona pozwala przetrwać.
Kto nie widział to polecam, kto widział to wie, a recenzję można przeczytać tutaj. Kiedy oglądałam film po raz pierwszy emocje goniły jedna drugą w zawrotnym tempie, lat temu kilkanaście. Za drugim razem, zbyt dobrze pamiętałam poprzedni seans, więc jakoś bez przyglądania się minęły mi te dwie godzinki. Wczoraj... oj tak, czasami musimy trafić w swój czas. Morgan Freeman filmowy Red, być może nie jestem obiektywna, bo go bardzo lubię, ale jego lekkość w graniu powodowała, że momentami zapominałam, że akcja rozgrywa się w więzieniu ;) Tim Robbins - Andy, jaki młodziutki. Aktorstwo w najlepszej odsłonie, jego życiowa rola, której oddał chyba całego siebie. Taki duet tworzy dla mnie super kino. Nie łudźmy się, że to tylko rola tych dwóch. Cała ekipa, aktorzy, 'zaplecze', na dobry film wiele się składa. Narracja Reda, dzięki niej nie przeżywałam tak dramatycznie brutalnych scen, a może to dlatego, że już nie były dla mnie zaskoczeniem? Podoba mi się, że reżyser zostawia więcej wyobraźni i nie katuje obrazem. Dla mnie nie ma tu żadnej zbędnej minuty. Wcześniej pomijałam jakże ważny element, że to dzieło na podstawie opowiadania Stephena Kinga. Sama fabuła, mistrzostwo. Natchnienie, prawda zwycięża, nadzieja, przyjaźń. Wytrwałość, siła, wiedza. Niektóre dialogi jeszcze mi krążą po głowie. Scena w bibliotece: Hrabia Monte Christo... w dziale edukacji ;))) I przede wszystkim rozmowa Andy-Red przed ostatnią nocą, ile można się z niej dowiedzieć o psychice bohatera, ile mówi, nie mówiąc wiele. Pamiętam moje zaskoczenie na koniec filmu, kiedy oglądałam pierwszy raz, nic nie wiedząc o fabule. Teraz miałam ogromną przyjemność, bliską satysfakcji, kiedy źli dostali za swoje :) Tym fajniej, że przed ekranem nie byłam sama, a dla mojego 'współwidza' to była premiera. Ciekawe przeżycie, gdyż odpowiedzi na pytania kierowane emocjami tylko na chwilę uspokajały, a nie zdradzały finału. Może kiedyś jeszcze raz się pokuszę obejrzeć tę ucieczkę zza krat.
Jeden z głównych filmów naszej kolekcji domowej:)
OdpowiedzUsuńBardzo często do niego wracamy.Kto nie widział polecam z całego serca.
Pozdrawiam.